Co powiesz na cykl wpisów, w których będę rozmawiała z dziewczynami, z którymi spotykam się na kursie? Jakim kursie? Dokładnie tym:
Bo moje kursantki to dokładnie takie same kobiety jak Ty i ja. Które sprytnie łączą fotograficzną pasję, dom, pracę, dzieci i do tego jeszcze osiągają super efekty. I nie ma znaczenia, czy zdjęcia, które robią, trafiają do innych osób, czy do ich własnych prywatnych rodzinnych albumów. Wszystkie zasługują na to, aby pokazać je całemu światu!
Lightroom
Dzisiaj zapraszam Cię na rozmowę z Kamilą Borowską, która jak sama o sobie mówi, jest matką aparatką z przymrużeniem oka. To prywatnie, bo zawodowo fotografuje i pomaga aktywnym sportowo kobietom wyróżnić się w stylowych ubraniach. Co sportowe ubrania mają do pasji fotograficznej, a także jak to wszystko łączy się z Lightroomem? O tym wszystkim przeczytasz w mojej rozmowie z Kamilą.
Zapraszam!
Miałam to szczęście, że na Lightrooma i przede wszystkim na Twój kurs trafiłam w czasie, kiedy rodziła się we mnie pasja fotograficzna. To był też dla mnie mocno przełomowy czas w życiu, a praca z kadrami w Lightroomie była zarówno swojego rodzaju terapią, jak i oknem na fotograficzny świat. Tak więc Lightroom jest i już zawsze będzie tożsamy z Tobą Kasiu. I całkowicie się podpisuję pod twierdzeniem, że Lightroom jest fajny!
Kamila, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mogę z Tobą porozmawiać. Co prawda wirtualnie, ale jakie czasy taka rozmowa.
Kamila: Kasiu, cała przyjemność po mojej stronie!
Zacznijmy od początku, a więc opowiedz, jak to się stało, że sięgnęłaś po aparat? Co sprawiło, że najpierw zaczęłaś robić zdjęcia swojej rodzinie, potem innym osobom, a następnie… do tego jeszcze dojdziemy :). Pojęcia nie masz, jak fascynują mnie takie historie, a więc mów mi tutaj wszystko ko-nie-cznie!
Kamila: Dokładnie 2 lata temu podjęłam decyzję o zmianie formy zatrudnienia i właściwie przestawiłam większość moich priorytetów w życiu. Zrezygnowałam z korporacji, w której nie widziałam już więcej miejsca dla siebie. Chciałam żyć według swoich reguł i wartości, robić przede wszystkim to, co mnie cieszy. Wielkim plusem zmian było to, że mogłam wreszcie poświęcić więcej czasu moim dzieciom, a aparat naturalnie do mnie przyszedł – a właściwie wrócił. Wcześniej miałam epizody z fotografią biżuterii oraz uczestniczyłam w kursie fotografii kulinarnej. Na „odwyku” od korporacji chciałam po prostu zająć czymś głowę, najlepiej czymś na co dotychczas nie miałam czasu. Postanowiłam więc rozwijać umiejętność pracy z aparatem i wpadłam w ten świat po same uszy :). Totalnie pochłonęła mnie nauka. Przechodziłam z jednego kursu na kolejny i terroryzowałam rodzinę w związku z tym, że musiałam oddawać kadry do prac domowych. Mam dwóch synów i na szczęście zawsze któryś się nade mną zlitował :).
Hahahaha, mega podobają mi się efekty tego terroru.
Kamila: W miarę upływu czasu i rozwoju moich umiejętności chciałam wiedzieć więcej. Zaczęłam stawiać pierwsze, a później kolejne kroki w postprodukcji. Potem jakoś tak naturalnie przyciągnęła mnie fotografia kobiet i piękno, które można odkryć i pokazać w każdej z nich. Fotografia stała się również bardzo twórczym elementem innego aspektu mojego życia… do którego pewnie jeszcze dojdziemy :).
Lightroom to dla mnie miejsce, które daje mi szerokie możliwości pokazania mojego postrzegania świata, ludzi i mieszkających w nich emocji.
Myślę, że to naturalne, że my, kobiety, w pewnym momencie skręcamy w kobiecą stronę. Czasem bardziej reporterską, czasem artystyczną lub portretową. W którą drogę skręciłaś Ty?
Kamila: Szczerze mówiąc, nie szukam jednej drogi. Jako zodiakalny bliźniak cały czas ciągnie mnie w stronę nowego, nieznanego. Przede wszystkim zależy mi na tym, aby moje kadry podkreśliły atuty modelki, bo to ona zawsze jest najważniejsza. Ale chcę też, aby te fotografie miały w sobie coś oryginalnego, niestandardowego, nie były po prostu kolejnym wykonanym seryjnie portretem. Eksperymentuję ze światłem, a jeszcze bardziej z obróbką, co pomaga mi dosłownie wyżyć się artystycznie. Do jednej stylizacji pasuje mi stonowany, matowy klimat, a do innej bardziej zadziorny i ziarnisty. Inaczej pokażę kobietę w portrecie, a inaczej robiąc zdjęcia do lookbooka czy na ujęciach sportowych. Jedno, co jest stałe to to, że nawet jeśli sesja jest w kolorze to zawsze znajdę taki kadr, który przerobię na czarno-biały, bo moje fotograficzne serce jest czarno-białe!
Wiem, że wykorzystujesz swoje umiejętności nie tylko robiąc sesje, ale też tworząc lookbooki. Swoją drogą jak wpadłam na Twoją stronę UpToU.pl – nie mogłam z niej wypaść! Co za energia bije z ubrań i z każdego zdjęcia! Powiedz mi, czy zorganizowanie takiej sesji mocno różni się od przygotowania każdej innej?
Kamila: Dziękuję za tak miłe słowa :). Aktualnie większość zdjęć na stronie sklepu jest mojego autorstwa. Dziewczyny, które mi pozują są mi bliskie i rzeczywiście związane z tańcem lub uprawiają różnego rodzaju sport, przez co są wiarygodne. Nigdy nie traktujemy sesji jako coś do odbębnienia. Cieszymy się tym wspólnym czasem, mimo że sesja to dla nas wszystkich dość duży wysiłek.
W trakcie sesji powstaje dużo ujęć. Mimo że są to zdjęcia lookbookowe i powinny skupiać się na ubraniach, to przez to jakie mam relacje z dziewczynami – traktuję te kadry całościowo. O ile w typowych portretach skupiam się głównie na modelce, o tyle robiąc zdjęcia do lookbooka szukam takich ujęć, w których mogę zadbać zarówno o fotografowaną osobę, jak i o właściwe pokazanie stroju. W zależności od potrzeby zmieniam ilość i ustawienia lamp w studio, a także dbam o ciekawe otoczenie w sesjach outdoorowych.
Nawet jeśli sesja jest w kolorze to zawsze znajdę taki kadr, który przerobię na czarno-biały, bo moje fotograficzne serce jest czarno-białe!
No właśnie otoczenie. Myślę, że przyzwyczaiłyśmy się do tego, że ubrania prezentuje się w typowo katalogowy sposób, czyli koniecznie białe tło i pokazanie ubrania z każdej możliwej strony. Ty poszłaś kilka kroków do przodu: pokazujesz ubrania w ruchu, a także w przeróżnych miejscach. Dla mnie to ogromny plus! W ten sposób nie tylko widzę, że Wasze ubrania świetnie się prezentują, ale też zachęcacie do bycia w ruchu. Mnie przekonaliście w 100%!
Kamila: Ojjj cieszę się bardzo, że tak to odbierasz, bo właśnie o taki efekt mi chodzi :). Jedne i drugie zdjęcia są bardzo istotne. Zdjęcia studyjne bardzo mocno porządkują temat jeśli chodzi o kolorystykę i detal. Można właściwie oświetlić ubrania, pokazać je z każdej strony tak, aby klientka dokładnie wiedziała co kupuje. Na zewnątrz jestem uzależniona od kolorów otoczenia, intensywności światła i pogody. Ale to plener pomaga mi pokazać, że nasze stroje są idealne do różnego rodzaju aktywności oraz to, jak fajnie nasze zwiewne dzianiny układają się na ciele i wspierają ruch. Mój ideał to miks zdjęć katalogowych oraz outdoorowych, choć nie zawsze jedne i drugie jestem w stanie wykonać w tym samym czasie.
Czy według Ciebie fotografia może istnieć bez obróbki?
Kamila: Kasiu, niby proste pytanie, ale trudne, bo tyle ile osób tyle opinii. Jeśli chodzi o mnie, to odkąd poznałam Lightrooma i Photoshopa to fotografia dla mnie bez obróbki nie istnieje. Muszę wejść do programu chociażby po to, aby wywołać Rawa. Jak już wejdę, to chcę naprowadzić osobę oglądającą na przekaz zdjęcia, na to, co w nim jest najważniejsze. Wiadomo, że są granice. Mogę retuszować zdjęcie, ale osoba fotografowana zawsze musi być podobna do siebie, a całość podkreślać stylizację, nadawać klimat a nie być nierealną karykaturą.
Mogę retuszować zdjęcie, ale osoba fotografowana zawsze musi być podobna do siebie, a całość podkreślać stylizację, nadawać klimat a nie być nierealną karykaturą.
Wiem, że eksperymentujesz z obróbką, ale czy jest jakiś jej element, który powielasz na wszystkich zdjęciach? Czy tak naprawdę klimat obróbki zawsze zależy od rodzaju sesji?
Kamila: Jeśli chodzi o klimat obróbki, to tak – dobieram go indywidualnie do rodzaju sesji, typu modelki, tego, co wspólnie chcemy pokazać czy jaki efekt uzyskać. W postprodukcji przechodzę zawsze przez obróbkę wstępną, którą znam z kursu – ALE – jeśli mam wskazać na coś szczególnego, to będzie to Twoje sławne „wyciągnij detale z cienia” :), o czym pamiętam niezależnie od tego, w którym kierunku idę.
A jak wyglądało Twoje pierwsze spotkanie z Lightroomem. Takie zupełnie pierwsze ever! Jestem ciekawa czy tak jak statystyczna osoba szybko wpadłaś do tego programu i… równie szybko wypadłaś?
Kamila: O Lightroomie dowiedziałam się na kursie fotografii kulinarnej i tam też miałam okazję stawiać w nim swoje pierwsze kroki. Jednak mimo, że miałam wiedzę podaną w bardzo przystępny sposób, to przy takim ogromie informacji byłam w stanie zapamiętać tylko jej ułamek. Z postprodukcją w Lightroomie zaczęłam eksperymentować od razu, siłą rzeczy w bardzo ograniczonym zakresie. Oczywiście bardzo szybko zawiesiłam się na tym jak zapisać obrobione zdjęcie na dysku – czyli pewnie klasyka. Ale od czego jest Google :).
Kiedy dowiedziałam się o Twoim kursie to pomyślałam, że to jest coś bardzo dla mnie. Taka wiedza skondensowana w jednym miejscu, która poukłada mi wszystko w głowie. I się nie zawiodłam.
Nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć, tym bardziej, że jesteś kursową weteranką! A co było takim momentem przełomowym. Co sprawiło, że obróbka w Lightroomie stała się dla Ciebie czymś naturalnym. Jakieś narzędzie? Panel?
Kamila: Kasiu, ja już tak mam, że jak coś mi podpasuje, to zostaje ze mną na długo :). Jak wspomniałam, na kurs przyszłam mocno zielona w temacie Lightrooma i momentów przełomowych miałam wiele, prawie co każdą lekcję. Ale jeśli muszę wskazać coś szczególnego, to na kursie B&W najpierw oczarował mnie pędzel Brush, a zaraz potem cały panel Tone Curve. Jak używa się tych narzędzi świadomie to się dzieje po prostu magia. Teraz na kolejnym kursie wpadłam po uszy w panel HSL/Color.
I tak już zupełnie na sam koniec: jaką dałabyś wskazówkę osobom, które dopiero zaczynają przygodę z Lightroomem. Od czego powinny zacząć, aby już na starcie pojawiły się fajne efekty?
Kamila: Nudna będę do bólu, bo z perspektywy moich doświadczeń odesłałabym taką osobę na Twój kurs, gdzie krok po kroku merytorycznie i z niesłychaną cierpliwością prowadzasz przez wszystkie zakamarki Lightrooma. Cała wiedza zebrana w jednym miejscu, czego chcieć więcej. Takie szlifowanie umiejętności jest czystą przyjemnością.
Mega inspirująca rozmowa! Uwielbiam takie czytać, bo to tylko dodaje energii do działania i doskonalenia swoich umiejętności. Przepiękne są te zdjęcia! Szczególnie na tej plaży – aż mam sama ochotę wskoczyć w sportowy strój i pójść nad wodę :).
Marcelina, mam dokładnie takie same odczucia!!!! Pokazanie ubrań w akcji i do tego jeszcze w tak przepięknych okolicznościach przyrody – działa niesamowicie! Aż czuję, że zaczyna mi brakować wymówek… :).
Miłego dnia!