Co powiesz na cykl wpisów, w których będę rozmawiała z dziewczynami, z którymi spotykam się na kursie?
Jakim kursie? Dokładnie tym:
OGARNIJ LIGHTROOMA
W 6 KROKACH
i zamień totalny chaos na dyskach
na zdjęcia, którymi wypełnisz swój dom!
Zobaczysz, że moje kursantki to dokładnie takie same kobiety jak Ty i ja, które sprytnie łączą fotograficzną pasję, dom, pracę, dzieci i do tego jeszcze osiągają niesamowite rezultaty. I nie ma znaczenia, czy zdjęcia, które wychodzą spod ich rąk trafiają do innych osób, czy też tworzą najpiękniejsze rodzinne albumy ever – zdjęcia każdej z nich zasługują na to, aby pokazać je całemu światu!

Kasiu, z czym kojarzy Ci się
Lightroom?
Z cyfrową ciemnią, szybkim wywołaniem zdjęć oraz malarską obróbką.
Dziś zapraszam Cię na rozmowę z Kasią Czajkowską, która specjalizuje się w fotografii rodzinnej i ciążowej. Jakie wydanie tej fotografii kręci ją najbardziej, a także w jaki sposób dba o to, aby znaleźć się na zdjęciach, na których uwiecznia najważniejsze momenty z życia swojej rodziny – o tym wszystkim przeczytasz w naszej rozmowie poniżej.
Znajdziesz ją tutaj:
Kasiu, Twoje zdjęcia to kwintesencja tego, co każda z nas chciałaby widzieć na swoich rodzinnych zdjęciach: emocje, relacja i to „coś” nieuchwytnego, co sprawia, że od Twoich zdjęć po prostu nie można się oderwać! Zanim jednak dopytam Cię jak udaje Ci się to wszystko zawrzeć na swoich fotografiach, opowiesz mi o swoich fotograficznych początkach? Jak to się w ogóle stało, że aparat trafił w Twoje ręce?
Kasia: Pasja do fotografowania zrodziła się bardzo wcześnie. Już jako dziecko lubiłam robić zdjęcia, chociaż wtedy aparat głównie towarzyszył mi na wycieczkach klasowych czy też wyjazdach rodzinnych. Przygoda z fotografią na dobre rozpoczęła się 5 lat temu, kiedy na świat przyszła moja córka. Chęć posiadania w albumach rodzinnych pięknych ujęć ukazujących relacje, emocje, chwile – to jest właśnie to, co pociągnęło mnie ku fotografii. Bardzo się cieszę, że takie właśnie zdjęcia znajdują się w naszych albumach!

Najważniejsze jest dla mnie uchwycić w kadrze uczucia, emocje, chwile.
No właśnie, urodzenie dziecka to taki mały przełom w życiu kobiety, również tym fotograficznym. Bo przecież nie tylko chodzi o to, aby zdjęcia robić, ale, aby później móc poskładać z nich fotograficzne historie, które pozostaną z naszymi dziećmi już na zawsze. Pojęcia nie masz jak się cieszę, gdy widzę, że stawiacie na zdjęcia, które dokumentują codzienność, z których później ich bohaterowie, gdy dorosną, będą mogli odczytać kawałek swojego dzieciństwa. Sama mam taki album z dzieciństwa i wiem jak wielką stanowi on dla mnie wartość. Im “zwyklejsza” chwila na zdjęciu, tym większe emocje, gdy oglądam zdjęcia dzisiaj. A właśnie emocje – Twoje zdjęcia aż od nich kipią!
Kasia: Emocje są najważniejsze! Kadr musi nieść ze sobą treść i opowiadać historię.
Kasiu, jeśli dobrze pamiętam, to w Twoim portfolio od zawsze królują zdjęcia lifestylowe. Powiedz mi, czy od początku było dla Ciebie jasne, że chcesz iść w tym kierunku i żadnym innym?
Kasia: Tak! Odkąd zaczęłam fotografować świadomie, czyli jakieś 3 lata temu, od razu wiedziałam, że fotografia lifestylowa to jest to, co mnie kręci. Lubię obserwować moje dzieci, a później zatrzymywać w kadrach ich codzienność i dzieciństwo. Takie fotografie mają dla mnie ogromną wartość i są wspaniałą pamiątką!
Aparat mam zawsze pod ręką, aby nie przepuścić najważniejszych momentów z naszego życia. Od jakiegoś czasu pod ręką mam również statyw i pilot. To takie moje małe wyzwanie być fotografem i jednocześnie uczestniczyć w tych naszych codziennych chwilach. Dzięki temu na naszych rodzinnych zdjęciach jestem i ja!

Ale to super pomysł, bo prawda jest taka, że nas, mam – fotografek, na zdjęciach praktycznie nie ma! Kasiu, podpowiesz mi jak najlepiej się do tego przygotować? Wystarczy statyw, pilot i już?
Kasia: Dokładnie tak! A później odpowiednio ustawić aparat i ostrość tam, gdzie będziemy stać, czy też siedzieć. Oczywiście, nie zawsze jest tak, że zdjęcia wyjdą rewelacyjne, że ostrość będzie tam, gdzie powinna itp. Trzeba ćwiczyć!
Na samym początku, gdy zaczęłam robić sobie zdjęcia z córką, ustawiałam aparat na środku pokoju, siadałam na kanapie i robiłam proste kadry. Ostatnio podniosłam sobie poprzeczkę: zmieniam perspektywę, fotografuję raz bardziej wąsko, raz bardziej szeroko, bo chcę, aby w naszych albumach pojawiły się kadry utrwalające wszystkie ważne życiowe momenty, takie jak np. stawianie pierwszych kroków. Muszę przyznać, że było ciężko, ale ile było przy tym śmiechu! Jasiek przeszedł dwa kroki i wolał do mnie przyjść na czworaka, albo iść w zupełnie inną stronę. Kompletnie nie miał ochoty robić tego, co zaplanowałam :). Ale opłacało się, bo powstały piękne kadry!

Emocje są najważniejsze! Kadr musi nieść ze sobą treść i opowiadać historię.
Kasiu, nawet nie wiesz jak bardzo zazdroszczę Ci tego, że jesteś na większości zdjęć, na których uwieczniłaś ważne chwile z życia Twojej rodziny! Dobra, przekonałaś mnie: mam pilot i statyw, co dalej? Podpowiesz w jaki sposób najlepiej ustawić ostrość? W jaki sposób sobie z tym radzisz Ty? Podrzuć mi jakąś prostą wskazówkę, która pozwoli mi ruszyć z miejsca ko-nie-cznie! :).
Kasia: Gdy aparat jest już na statywie – ustawiam ostrość. Celuję mniej więcej w to miejsce, gdzie będę siedzieć lub gdzie będzie mój główny bohater. Potem robię próbne zdjęcie i sprawdzam. Jeśli wszystko jest w porządku to cykam.

No tak, ale z tego co widziałam, to lifestyle opanował nie tylko Twoje rodzinne albumy, ale i stał się Twoim pomysłem na sesje, które wykonujesz dla innych osób. Jestem absolutnie zachwycona sposobem w jaki pokazujesz bliskość i relacje pomiędzy członkami rodziny! Powiedz mi czy tego można się nauczyć? Czy taką wrażliwość na to, co łączy osoby, które się obserwuje – trzeba po prostu mieć?
Kasia: Ważne dla mnie jest to, aby kadr opowiadał historię, dlatego lifestyle stał się naturalnym wyborem. Pytasz, czy można się tego „widzenia” nauczyć? Powiem tak: posiadanie tej wrażliwości na pewno ułatwia fotografowanie.
Fotografia dla mnie bez obróbki nie istnieje. Obróbką nadaję zdjęciu klimat i naprowadzam widza na to, co jest w nim najważniejsze.
Kasiu, a powiedz mi co jest dla Ciebie największym wyzwaniem w lifestylu? Co stanowi największą trudność – pytam z perspektywy osoby, która chciałaby pójść w tym kierunku i zastanawia się czy da radę “ogarnąć” ten temat.
Kasia: Czekanie na odpowiedni moment. Żeby uzyskać zaskakujące efekty potrzebny jest czas i cierpliwość!!!

Patrząc na Twoje zdjęcia wiem jedno – warto uzbroić się w cierpliwość i polować na “te” właśnie momenty. Tym bardziej, że to “polowanie” na pewno przekłada się na rozwój. A no właśnie, jeśli dobrze liczę, to poznałyśmy się dwa lata temu na czarno-białym kursie…
Kasia: Pierwsze spotkanie z Tobą miałam prawie 5 lat temu na kursie Wprowadzenie w Akademii Fotografii Dziecięcej :).
Oszzzz, jak ten czas leci! :). Kasiu, “bliżej” z Twoimi zdjęciami znam się od dwóch lat i jest dla mnie jasne, że przez ten czas zrobiłaś ogromne postępy tak w obróbce, jak i w fotografii!!! Twoje zdjęcia „żyją”, przez co nie można przejść koło nich obojętnie, a obróbkowo wymiatasz! Zdradzisz mi swój przepis na tak szybki progres?
Kasia: Wszystko zaczęło się właśnie od Akademii. Ukończyłam w niej kilka kursów przechodząc przez tzw. ścieżkę podstawową. Fotografia wciągnęła mnie tak mocno, że później rozpoczęłam na niej zaawansowany kurs (tzw. uniwersytet), gdzie pod okiem instruktora szlifowałam swoje fotograficzne umiejętności. Ten kurs skończył się wernisażem zdjęć uczestniczek, po którym stwierdziłam, że to najwyższy czas na naukę obróbki, bo co prawda robiłam coraz lepsze zdjęcia, ale brakowało im właśnie takiego obróbkowego wykończenia. I wtedy na mojej drodze znowu pojawiłaś się Ty :).
Ale to nie wszystko, bo oprócz nauki w AFD (swoją drogą otrzymałam w niej najwyższy tytuł Akredytowanego Fotografa Dziecięcego!) w 2018 roku zaczęłam projekt 365. Projekt ten polega na robieniu co najmniej jednego zdjęcia dziennie przez cały rok. Tak mnie wciągnął, że prywatnie kontynuuję go do dziś. Oprócz niego próbuję swych sił w kolejnym fotograficznym wyzwaniu, czyli w Projekcie 52.

OMG, czyli cały czas się uczysz i rozwijasz! Gratuluję, bo to naprawdę widać! Kasiu, skoro dobrnęłyśmy już do tego momentu, to powiedz mi, czy według Ciebie fotografia może istnieć bez obróbki?
Kasia: Dziękuję Ci Kasiu! Fotografia dla mnie bez obróbki nie istnieje. Obróbką nadaję zdjęciu klimat i naprowadzam widza na to, co jest w nim najważniejsze.

A gdzie nad nią pracujesz: tylko w Lightroomie, czy wspomagasz się jeszcze innym programem?
Kasia: Całą obróbkę od początku do końca wykonuję w Lightroomie. Jest w nim wszystko co potrzebuję, aby szybko wywołać zdjęcia i zrobić każdą obróbkę!
Pędzel, to magiczne narzędzie, bez którego nie wyobrażam sobie pracy w Lightroomie.
To skoro już jesteśmy przy Lightroomie, powiedz mi, jak wyglądało Twoje pierwsze spotkanie z tym programem, takie zupełnie, zupełnie pierwsze. Lightroom zachwycił Cię od pierwszego wejrzenia (Lightroom jest fajny i te sprawy ;)), czy też może wcale nie?
Kasia: Był dla mnie czarną magią, ale się nie poddałam! Początkowo z pomocą przyszła mi książka Scottta Kelbyego, ale to nie to samo co nauka LR pod Twoim czujnym okiem.

Myślę, że Ciebie już nie muszę przekonywać, że Lightroom to ogrom obróbkowych możliwości. Gdybyś jednak miała wybrać jedno narzędzie, bez którego nie wyobrażasz sobie Lightrooma, to co by to było?
Kasia: Pędzel, to magiczne narzędzie, bez którego nie wyobrażam sobie pracy w Lightroomie. Za jego pomocą mogę zrobić wszystko: rozjaśnić lub przyciemnić fragmenty zdjęcia, wyeksponować to, co najważniejsze, czy też wyostrzyć detale. Oczywiście są jeszcze inne narzędzia, bez których nie wyobrażam sobie pracy w LR, choćby krzywa tonalna, Crop Overlay, Spot Removal, Graduated Filter czy Radial Filter.

Ha, pędzel! Nie bez powodu pierwsze zdanie jakie napisałam we wpisie o tym narzędziu było: „Gdybyś miała znaleźć się na bezludnej wyspie i mogła wziąć z sobą tylko jedną lightroomową rzecz – pakuj do torby pędzel Adjustment Brush!”. Jak widzisz kocham je i ja! :).
Kasia, i tak już zupełnie na sam koniec: jaką dałabyś wskazówkę osobom, które dopiero zaczynają przygodę z Lightroomem. Od czego powinny zacząć, aby już na starcie pojawiły się fajne efekty?
Kasia: Taką osobę odesłałabym do Ciebie na Twój kurs, gdzie krok po kroku prowadzisz przez wszystkie zakamarki LR. Uczyć się z Tobą to czysta przyjemność, bo przecież #lightroomjestfajny! :).

Kasiu, bardzo dziękuję Ci za wspólną rozmowę!
Nie wiem jak Ty, ale ja mogłabym słuchać takich opowieści w kółko i wciąż! Za każdym razem wyciągam z nich coś inspirującego, co już! teraz! zaraz! zamierzam wprowadzić w swoje życie. Rozmowa z Kasią sprawiła, że postanowiłam zadbać o to, aby w moich fotograficznych wspomnieniach pojawiała się nie tylko moja rodzina, ale i ja sama. Mam nadzieję, że do tego samego zachęciła i Ciebie, trzymam za to kciuki! :).
Lubisz takie historie? Inspirują Cię do działania? Czujesz po ich przeczytaniu potrzebę wskoczenia do Lightrooma? Daj mi znać ko-nie-cznie! :).

Najnowsze komentarze